Żona Mnie Bije

Żona mnie bije
Może, ktoś to lubi, ja to zdecydowanie nie
A jestem jakieś dziesięć lat z nią
Tak jak przysięgałem, z tą jedyną
No może nie tak do końca
Już od miesiąca z jej koleżanką kręcę
Dla dobra wszystkich, nie powiem więcej
Bo wy jej dobrze nie znacie
Za źle umyte gary lecą lacie
I to w najlepszym wypadku
Bo co do rąk to chyba po ojcu, rolniku w spadku ma
Czasami tak patrzę na nią, to nie ta sama kobieta, nie
I nie, że mnie nie podnieca, nie to
Żona mnie bije
Już prawie dziesięć lat
Nie zasługuję, by mnie tak traktować, nie
Najgorzej to chyba jak się pokłucimy
Rano przed lustrem jakieś dwie godziny
I nic, no nie poznaję siebie samego
W pracy się śmieją, nawet wiem z czego
Dlaczego? Jeden wciąż się pyta
Przecież małżeństwo to rzecz znakomita
I opowiada jak to żona mu się układa
Ja zamykam oczy gdzie się da
I marzę, że między nami tak kiedyś będzie
Bo jak na razie boli wszędzie
Wszędzie
Żona mnie bije
Już prawie dziesięć lat
Nie zasługuję, by mnie tak traktować, nie
Ostatnio wybraliśmy się do kina
Przejrzeć Harrego, Woody Allena
Od razu podłapałem pomysł ze zjadaniem zwłok
Może też tak powinienem, to byłby krok życiowy
Nie, jakby gówno wypłynęło, mieli by dowody
A ja w kiciu nie dałbym rady
Z amerykańskim filmów wiem tam mają zasady
W przeciwieństwie do mnie
Zgadnijcie kto prasuje spodnie?
Czy mi z tym wygodnie?
Głupie pytanie, od roku planuję, że mnie w domu nie zastanie
Gadanie, gdybanie, tak jestem tchórzem zdecydowanie
I chyba już tak zostanie
Żona mnie bije
Już prawie dziesięć lat
Nie zasługuję, by mnie tak traktować, nie