Na czarnym płotnie światła, migaja na niebiesko
My znamy gwiazdy miasta, często noszę teleskop
Bloki, skoki, kroki, foki, wloki, ścieżki koki, resztki cnoty
Skręty, shoty, szepty, pęczki, foty w nocy
TB to nowe miejsca, ta atmosfera miejska
Dla nas to pestka więc nam, zaowocują wiesz ja
Czasem za mocno płynę, z dymem, płynem, klinem
Mi to pisane bo jako margines, żyłem, noszę to w sercu tyle
Dealer pyta mnie ile
Chwile, dostaje w bryle
Zwinę i pionę wbije
Bilet i na chawirę
Żyję, jak żyje każdy
Mój ziomek za stare czasy
Choć moje strony mnie spisały na straty
Myślałem, że to już za mną, znów nabombiony strasznie
Między tymi blokami, zawsze chce się jakoś bardziej
Z dymem leci zapach, gdy persony zaciskają palce
I jestem zobowiązany uratować życie punchem
Że niby wszystko takie proste, to po chuj znowu to skręcam
Loki wplątane w pamięć, jakby wpisane w DNA
To miasto karuzelka, bo oparte na przekrętach
Chcę patrzeć tobie w oczy, a nie wsteczne lusterka
Ziom wiesz, ja przemieszczam przez miasto się przelotnie
Se lecę tam w dreskach, bo tak mi jest wygodnie
Jak assassiny krążę, w czasie się przenoszę
Widzę to przez chmury, ale wyłapuje contest