Dawaj do picia te kamyczki i że lato jest nie tylko w lato i wraca jak frisbee
Z nowym rzutem taco znowu jestem bardziej gibki
Benzynowy tato, pełna torba włada kliczki
Boli, że dupa nie pękła co? Boli, że guma nie miękka
Nadaję z twierdzy ale nie Kremla, maluję duszę, mordo Rembrandt
Nie walę gruchy bo kolej do berła, trochę kapuchy straciłem jak przerwa, (ouuh),
przerwa
LV to jedwab (ale jak jedwab? Jacek), mam na tym pieczęć ale nie z Wermacht
Proszę nie pytaj o kiepa tamtego skąd znam (Jacek!), kiedy się przypałętał
Nie mów, że dzwonisz do braci mordo chyba, że do tych od szamba
To nie szparagi, to grube żydy, leżą, czekają od dawna
Twój ulubiony raper sobie palił brown’a, myślisz, że to gierki słowne a to
wszystko prawda
Twój ulubiony raper, kurwa kawał down’a
Gorzki koniak jak gorzka prawda, słodka cola jak dolna warga
Remi nie walę bez paska, niema imprezy bez Jacka
Katana cała czerwona, jakbym grał Shaft’a
Ty mi nie świruj bażanta mordo to nie reżyser Saniewski
Szpada podana jak kawka, potem robiona jak pieski
Białe skarpety do klapka (Wita europejski!)
Myślisz, że to na Janka to wieśniak jesteś największy
Nie mów, że niema tu prawdy w kawałkach, po prostu słuchasz se frędzli
Pedofili byś słuchał, gdyby robili piosenki
Jebie wam się już w dupach, czeka kurczak jalfrezi
Maluję piękne freski, w szoku są sąsiedzi
Zjawa dla gawiedzi, słucham siebie tylko bo mi nic nie siedzi
Zamglone miasto i poranny stretching
W happy meal’u dżis mordo i dwie paki śledzi
Zjawa dla gawiedzi, słucham siebie tylko bo mi nic nie siedzi
Zamglone miasto i poranny stretching
W happy meal’u dżis mordo i dwie paki śledzi